Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.)
Najwyższym szczytem Półwyspu Skandynawskiego jest położony w Norwegii, Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.).
Skandynawski olbrzym, pomimo tego, że nie jest tak wysoki jak nasze Rysy (2499 m n.p.m.), pod względem warunków górskich bardziej zbliżony jest do Alp, niż do Tatr.
W Parku Narodowym Jotunheimen, w którym położony jest Galdhøpiggen, znajduje ponad 250 szczytów, przekraczających wysokością 1900 m n.p.m., występują tam również czapy lodowców, dzięki którym możemy poczuć się jak w Alpach.
Bazami wypadowymi na najwyższy szczyt Skandynawii są schroniska Juvasshytta i Spiterstulen. Prostsza trasa biegnie z najwyżej położonego, na całym półwyspie, schroniska Juvasshytta (1841 m n.p.m.). Do pokonania mamy 658 m przewyższenia, co zajmuje w dwie strony ok. 5 godzin. W związku z tym, że znaczna część trasy prowadzi przez lodowiec Styggebrean i istnieje ryzyko wpadnięcia do szczeliny, konieczna jest asekuracja oraz wyposażenie w postaci liny, uprzęży, raków itd. Ze schroniska Juvasshytta wyruszają zorganizowane grupy, które liczą nawet po kilkadziesiąt osób.
Ponieważ nie lubię tłumów, na Galdhøpiggen zamierzam wyruszyć ze Spiterstulen, do którego można dojechać samochodem lub autobusem z miejscowości Lom. Schronisko położone jest na wysokości 1111 m n.p.m. nad rzeką Visa, w dolinie Visdalen.
Przy schronisku znajduje się górski camping, który zlokalizowany jest po drugiej stronie rzeki i na który można dostać się drewnianą kładką, tak więc wszystkie rzeczy trzeba przenieść z samochodu ręcznie. Osoby, które uwielbiają surowe, górskie klimaty będą zachwycone nie tylko samym campingiem, ale przede wszystkich niesamowitymi widokami, jakie rozpościerają się na ośnieżone szczyty. Bliskość górskiej rzeki, z jej charakterystycznym szumem, stanowi dodatkową atrakcję.
Szlak na szczyt jest oznakowany i rozpoczyna się na campingu. Żeby się na niego dostać z drogi dojazdowej, należy przejść po wspomnianej kładce.
W początkowym odcinku podejście jest kamieniste i strome, ale nie sprawia mi problemów. Szybko zdobywam wysokość, a schronisko pozostaje w dole.
Niestety nie mam szczęścia do pogody. Część szczytów przykrywają gęste chmury, które prawdopodobnie odstraszyły innych wspinaczy.
Idąc bez jakiegokolwiek towarzystwa, koncentruje się na lokalizowaniu szlaku. Dla mnie jest to zupełnie obcy teren i w przypadku zboczenia z oznakowanej drogi, miałbym spory problem. W centrum dowodzenia pozostał mój tata, z którym konsultuję warunki pogodowe. Dochodzimy do wniosku, że pomimo gęstych chmur nie zanosi się na radykalną zmianę pogody i spokojnie mogę kontynuować wspinaczkę. Po pokonaniu początkowego, stromego odcinka, szlak się wypłaszcza i natrafiam na coraz więcej śnieżnych pól.
Niestety widoczność ciągle mam ograniczoną. Dochodzę do urwiska. Wiem tylko, że mniej więcej w jego połowie muszę nieznacznie odbić w lewo i droga doprowadzi mnie na pierwszy pośredni wierzchołek, Svellnose (2272 m n.p.m.).
W dole widzę grupę kilkudziesięciu turystów, którzy wyruszyli z Juvasshytta i powiązani liną idą przez lodowiec Styggebrean. Za niedługo spotkam się z nimi na szczycie.
Po kolejnych minutach marszu, idąc dość wąską granią dostaję się na drugi wierzchołek pośredni, Keilhaus topp (2355 m n.p.m.). Teraz czeka mnie krótkie zejście, a następnie podejście przez śnieżne pole na Galdhøpiggen. Dopiero teraz dostrzegam cel mojej wspinaczki, choć sam wierzchołek ukryty jest w chmurach.
Wkrótce docieram do kamiennego schronu Knut Voles hytte, zlokalizowanego na szczycie Galdhøpiggen, w którym działa bar. Schron ukończono w 1975 r., a do jego budowy używano m.in. helikoptera. Nazwa schronu pochodzi od założycieli. Pierwszy drewniany schron na Galdhøpiggen postawiono już w 1888 r., a kolejny w 1925 r. Oba uległy zniszczeniu podczas burz, dlatego obecna konstrukcja jest obłożona kamieniami i jak na razie opiera się nieprzyjaznym warunkom pogodowym, jakie często panują w Jotunheimen, „Domu Olbrzymów”.
Zagrożenie dla schronu stanowią niestety również turyści, którzy potrafią nierozważnie wejść na dach obiektu. Dlatego przyłączam się do apeli, żeby tego nie robić, gdyż schron, w przypadku załamania pogody, może okazać się jedynym ratunkiem. Mam odrobinę szczęścia, ponieważ na szczyt dotarłem przed „pociągiem” turystów, który zmierzał z Juvasshytta.
Podchodzę do punktu triangulacyjnego z tarczą, dzięki której można zlokalizować inne szczyty.
Widoki wynagradzają trudy wspinaczki, która z odpowiednią kondycją i wyposażeniem oraz przy dobrej pogodzie, nie stanowi większego wyzwania. Oczywiście gór nigdy nie można lekceważyć i na pewno Galdhøpiggen może być równie piękny, jak i groźny. Na szczyt dociera kilkudziesięciu turystów z Juvasshytta, co stanowi dla mnie ostateczny sygnał do odwrotu.
W drodze powrotnej obserwuję ciekawe zjawisko pogodowe. Podstawa chmur jest tak równa, że dosłownie mogę iść z głową w chmurach, podczas gdy pozostała część ciała pozostaje poniżej nich. Biorąc przykład z dwóch innych turystów, część śnieżnych pól pokonuję w ekspresowym tempie, zjeżdżając w pozycji siedzącej. Świetna zabawa, oczywiście tam, gdzie jest to bezpieczne. Do schroniska Spiterstulen docieram w deszczu.
Galdhøpiggen dostarczył mi wielu niezapomnianych wrażeń. Pomimo niezbyt imponującej wysokości, poczułem alpejski klimat i na pewno tu wrócę. Zaskoczeniem były dla mnie śnieżne pola w środku lata, lodowce i obniżenie pięter roślinności. Góry Jotunheimen są doskonałym wstępem do Alp. Możemy uprawiać podobny rodzaj turystyki, ale przy wyższym ciśnieniu atmosferycznym i mniejszym zmęczeniu.
P.S.
Okazja do powrotu w góry Jotunheimen nadarzyła się już w kolejnym roku. Tym razem wybrałem się na drugi, co do wysokości szczyt Norwegii, Glittertind (2465 m n.p.m.).
Borysław Dzieciaszek
Porady:
- Wybierając się w góry Jotunheimen musimy być przygotowani na warunki zimowe, ponieważ nawet w środku lata, w ich wyższych partiach zalega śnieg. Dzięki różnorodnemu ukształtowaniu terenu znajdziemy zarówno łatwe szlaki, biegnące dolinami, jak i trudne trasy przeznaczone dla doświadczonych turystów wyposażonych w odpowiedni sprzęt, taki jak: raki, czekan, uprząż, lina, zimowe górskie buty, karabinki itp. Musimy być też dobrze przygotowani na nagłą zmianę warunków atmosferycznych, nawet na krótkich trasach. Na szlak nie wychodzimy bez mapy i kompasu, a w przypadku słonecznej pogody należy pamiętać o okularach przeciwsłonecznych i kremie z jak najwyższym filtrem UV.
- Informacje na temat schroniska Juvasshytta znajdziemy na stronie internetowej: https://juvasshytta.no/ oraz profilu FB https://www.facebook.com/Juvasshytta/
- Informacje na temat schroniska Spiterstulen znajdziemy na stronie internetowej: https://www.spiterstulen.no/nb/