Mont Blanc (4810 m n.p.m.)
Alpy stanowią najwyższy łańcuch górski Europy, ciągnący się łukiem od wybrzeża Morza Śródziemnego po dolinę Dunaju. Łańcuch ma długość ok. 1200 km, szerokość od 150 do 250 km i zajmuje powierzchnię ok. 220 tys. km2. Najwyższym szczytem Alp, a zarazem całej Europy, jest Mont Blanc (wł. Monte Bianco, pl. Biała Góra), który wznosi się na wysokość 4810 m n.p.m. Po raz pierwszy został zdobyty 8 sierpnia 1786 roku o godzinie 18.23 przez miejscowego poszukiwacza kryształów z doliny Chamonix, Jacques’a Balmata i lekarza Michaela-Gabriela Paccarda. Podobnie jak oni, ja również zamierzam stanąć na szczycie Białej Góry.
Przygotowania do wyprawy
Przygotowania do wyprawy na Mont Blanc trwają od kilku miesięcy. W ramach nich odbywam w Tatrach zimowy kurs turystyki wysokogórskiej. Dzięki niemu dowiaduję się, jak bezpiecznie chodzić po górach zimą oraz co zrobić w niebezpiecznej sytuacji, jak np. wpadnięcie do szczeliny. Wiadomości przekazywane na kursie są bardzo przydatne i tego rodzaju szkolenie polecam każdemu amatorowi górskich wypraw.
W związku z tym, że atak szczytowy na Mont Blanc zaczyna się w nocy, to w ramach treningu, wchodzę na Kasprowy Wierch zimą, w świetle czołówki. Gwiaździste, bezchmurne niebo, rozpostarte nad ośnieżonymi szczytami Tatr, to jeden z najpiękniejszych widoków, jakie dane mi było oglądać.
Jedną z mroźnych, zimowych nocy spędzam w namiocie na Górze Morasko – najwyższym wzniesieniu Poznania (154 m n.p.m.). Wieje dość silny wiatr, a woda naszykowana do zrobienia herbaty szybko zamarza. Warunki jak na lodowcu, tylko wysokość nie ta. Gromadzę także niezbędny sprzęt, który niestety jest dość kosztowny, oraz zbieram wszelkie informacje mogące ułatwić zdobycie szczytu. Wejście na dach Europy poprzedzam zdobyciem Grossglocknera (3798 m n.p.m.), najwyższego szczytu Austrii.
Tete Rousse
Zaaklimatyzowany udaję się do francuskiej miejscowości Saint-Gervais, skąd tramwajem „du Mont-Blanc” dostaję się na szlak prowadzący do schroniska Tete Rousse (3167 m n.p.m.).
W drodze do schroniska natrafiam na śnieżycę. Widoczność spada do kilkunastu metrów, a po dojściu do drewnianego domku nie wiem, którędy iść. Szlak nie jest oznakowany. Podobny problem ma kilkunastu innych turystów podążających w tę samą stronę. Na szczęście w komórce mam zapisany telefon do schroniska, z którego przychodzi po nas młody chłopak w jeansach. Śmiejemy się! Schronisko znajdowało się w niewielkiej odległości od nas, ale w zamieci śnieżnej nie można było go zlokalizować. Kolejny raz góry udowadniają, że są nieobliczalne i należy do nich podchodzić z pokorą.
Gouter
Po nocy spędzonej w Tete Rousse udaję się w stronę schroniska Gouter (3817 m n.p.m.). Odległość dzieląca oba schroniska nie jest zbyt duża, ale różnica wysokości wynosi 650 m. Pokonanie tej drogi wymaga około trzygodzinnej wspinaczki.
Po drodze należy przejść sławny kuluar Rolling Stones, ze spadającymi z dużą prędkością kamieniami. Zderzenie z szybko lecącym kamieniem nie należy do przyjemności, o czym niestety przekonało się już wielu wspinaczy. Na szczęście udaje mi się pokonać kuluar bez większych problemów. Świeże opady śniegu sprawiły, że kamienie nie odrywają się od Aig. du Gouter i można bezpiecznie przejść na drugą stronę.
Zmęczony wspinaczką docieram do Goutera. (Aktualizacja: W 2013 r. otworzono nowe schronisko Refuge du Gouter, które jest położone nieco wyżej, na wysokości 3835 m n.p.m. Stare schronisko jest niedostępne. Nowe może pomieścić 120 osób, ale rezerwacji trzeba dokonywać z dużym wyprzedzeniem).
Okazuje się, że noc spędzę w 44-osobowym pokoju. Spotykam tu ekipy z całego świata. Nie brakuje Polaków, którzy stanowią jedną z najliczniejszych grup. Część osób, mimo wczesnej pory, zziębnięta zaszywa się w śpiworach. Zbierają siły na nocny atak szczytu. Inni długo dyskutują, starając się zebrać jak najwięcej informacji o czekającej ich lodowcowej wspinaczce. Dowiaduję się, że przez ostatnie dni, niewiele ekip zdobyło szczyt. Uniemożliwiała to pogoda. Polacy, którzy aż dwie noce spędzili w schronie ratunkowym Vallot, dzisiaj ostatecznie postanowili się wycofać. Mam nadzieję, że będę miał większe szczęście do pogody. Prognozy są obiecujące. Podgrzewam śnieg i uzyskaną z niego wodę wykorzystuję do przygotowania gorących napojów. Jutro dostarczą mi energii podczas zdobywania szczytu. Długo nie mogę zasnąć. Kilka osób głośno chrapie. Jestem podekscytowany i nie mogę się doczekać godziny wymarszu. W końcu zamykam oczy.
Atak szczytowy
Budzik nastawiony w telefonie komórkowym przerywa sen! W pokoju zaczyna się poruszenie. Zespoły w świetle czołówek szykują się do wymarszu. Nasza 3-osobowa ekipa wiąże się liną. Idę w środku, żeby mieć możliwość łatwej zmiany zespołu, gdyby koledzy przedwcześnie się wycofali. Zarówno przed, jak i za nami widać sznur świateł. Kilkanaście ekip, rozciągniętych na dużej przestrzeni, rozświetla półmrok. Droga jest dobrze widoczna i nie sposób się zgubić. Mamy szczęście do pogody, ale im wyżej tym coraz mocniej wieje. Jest bardzo zimno. Z wielkim trudem pokonujemy kolejne wzniesienia. Robi się coraz widniej, ale końca drogi nie widać. Nie sądziłem, że podejście będzie, aż tak trudne.
Docieramy do schronu Vallot (4362 m n.p.m.). Nie wchodzę do środka ponieważ warunki higieniczne w schronie nie są zbyt dobre. Podczas krótkiego postoju wkładam dodatkową bluzę, robię łyk gorącego napoju i idziemy dalej.
Miejscami droga przebiega bardzo wąską granią. Wieje jeszcze mocniej. Trzeba uważać, żeby się nie stoczyć. Czekan trzymam w pogotowiu, ale nie wiem, czy zdołałbym wyhamować upadek na tak stromym zboczu. Mijamy ekipy powracające ze szczytu. Musimy uważać, bo grań jest naprawdę wąska.
Konsekwentnie przemy do przodu, z ogromnym trudem pokonując kolejne wzniesienia. Co parę kroków przystajemy. Bardzo głośno oddycham. Ktoś nachyla się nade mną i mówi „it’s a finish” – to koniec! Jestem bardzo szczęśliwy. Do szczytu pozostało kilkadziesiąt kroków. Już teraz nic nie przeszkodzi mi w osiągnięciu celu.
Szczyt jest płaski i długi. Rozglądam się dookoła. Nie ma wyższych wzniesień – to na pewno Mont Blanc. Biała góra bez wątpienia jest najwyższa.
Wyciągam z plecaka biało-czerwoną flagę i proszę kolegę o zrobienie zdjęcia. Na wszelki wypadek proszę o kolejne. Później okaże się, że na pierwszym zdjęciu wiatr podwinął flagę i tylko to drugie jest udane.
Zdobycie szczytu było dla mnie sporym wyzwaniem. Nie sądziłem, że podejście będzie aż tak ciężkie. Nagrywam krótki film. Niska temperatura i silny wiatr nie pozwalają długo przebywać na szczycie. Schodzimy! Droga powrotna jest zdecydowanie łatwiejsza od podejścia, ale trzeba być skoncentrowanym.
Jeszcze tego samego dnia docieram do schroniska Tete Rousse, gdzie zostawiłem namiot, a stamtąd do tramwaju. Po drodze spotykam kozice górskie, które nie uciekają na widok turystów. Kuluar Rolling Stones był łaskawy, choć przelatujący obok mojej głowy kamień, dał sporo do myślenia. Noc spędzam na campingu. Po niemal trzech dniach spędzonych w górach mogłem się wykąpać i zjeść ciepły posiłek. Następnego dnia, po kupieniu pamiątek i prezentów dla rodziny, przez Szwajcarię i Niemcy wracam do kraju. Podróż samochodem trwa 23 godziny.
Borysław Dzieciaszek
Porady:
- Przed wyjazdem w Alpy warto wykupić ubezpieczenie obejmujące akcję poszukiwawczą i ratowniczą. Koszty tego typu akcji, a także transportu poszkodowanego do Polski, nie są pokrywane ze standardowego ubezpieczenia w NFZ. Można też wstąpić do Alpenverein – Austriackiego klubu alpejskiego, w którym, po opłaceniu składki, otrzymujemy kartę członkowską będącą zarazem polisą ubezpieczeniową ważną do końca stycznia roku następnego. Dzięki niemu nie będziemy musieli się martwić o koszty akcji poszukiwawczo-ratowniczej i uzyskamy zniżkę w wielu schroniskach. Należy pamiętać jednak o tym, że składki członkowskie powinny być uiszczane co roku, a chęć wystąpienia z klubu należy zgłosić w formie pisemnej.
- W komórce warto mieć zapisane numery telefonów do schronisk w celu zrobienia rezerwacji lub uzyskania bezpośredniej pomocy: Gouter 0450544093, Tete Rousse 0450582497.
- Zbędny bagaż można zostawić w schronisku Tete Rousse, gdzie za jedno euro uzyskamy dostęp do zamykanej szafki. Po zwolnieniu szafki odzyskamy euro.
- Zarówno w Tete Rousse, jak i w Gouterze konieczna jest rezerwacja. Schroniska zazwyczaj są przepełnione i bardzo trudno o wolne miejsca. Dużo osób odchodzi z kwitkiem, dlatego wcześniejsze zarezerwowanie noclegu, jeszcze przed sezonem, jest niezbędne. W schroniskach nie ma wody, uzyskamy ją z przetopionego śniegu. Można też kupić wrzątek.
- Wiele przydatnych informacji znajdziemy na stronie internetowej miejscowości Chamonix oraz poszczególnych schronisk.
- Pomimo tego, że na Mont Blanc co roku wchodzi bardzo dużo turystów, liczonych w tysiącach, wspinaczka na Białą Górę jest bardzo wymagająca. Porywisty wiatr, niska temperatura, obniżone ciśnienie i śnieżne warunki powodują, że do wejścia na najwyższy szczyt Europy trzeba się bardzo dobrze przygotować. Oprócz sprzętu wspinaczkowego (uprząż, lina, kask, raki, czekan, karabinki, czołówka, google itd.), odpowiedniego ubioru, porządnych górskich zimowych butów, sprawdzonych rękawic, trzeba dysponować bardzo dobrą kondycją. Przed wejściem na szczyt warto się zaaklimatyzować, a przed wyjazdem w Alpy, w ramach przygotowań odbyć np. w Tatrach – Zimowy Kurs Turystyki Wysokogórskiej. Biała Góra pochłonęła już kilka tysięcy ludzkich istnień. Przyczyn wypadków śmiertelnych jest bardzo wiele: wpadnięcie do szczeliny, upadek w przepaść, porażenie piorunem, wychłodzenie organizmu, utrata orientacji w terenie na skutek nagłego załamania pogody, uderzenie kamieniem, zejście lawiny, oberwanie się seraków, przecenianie własnych sił i umiejętności, „gorączka szczytowa” powodująca, że nie potrafimy się wycofać i nawet za cenę życia próbujemy zdobyć szczyt. itp.
- Podstawowym warunkiem bezpieczeństwa jest zdobywanie szczytu w odpowiednich warunkach pogodowych, co niestety jest utrudnione ze względu na dostępność schroniska.